---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co ty wyprawiasz?- odezwał się chłopak.- Postradałaś
zmysły?
Odwróciła się gwałtownie tak, że na nią wpadł i niemal stykali się nosami. Spojrzała mu w oczy i szybko zamrugała, usiłując nie zwracać uwagi na to, jak blisko stał. Jemu również sprawiało to nie lada trudność, ale żadne z nich nie dało tego po sobie poznać. Jason obserwował ją i w skupieniu oglądał każdy cal jej twarzy.
- Tak się składa, że nie- pierwsza przypomniała sobie o pytaniu.
Otrząsnął się i na początku nie potrafił zrozumieć, o co jej chodziło, jednak już po chwili przywołał pytanie z powrotem.
- Nie byłbym tego taki pewien- stwierdził.- Gdzie chcesz iść?
- Jak to gdzie? Do środka- wskazała arenę.
- Jasne, już to widzę. Niby jak zamierzasz się tam dostać?
- Ty mi pomożesz- oznajmiła z uśmiechem.
Wbił w nią wzrok i zastanawiał się, o co mogło jej chodzić. Najpierw krzyczała coś o jakimś Chris'ie, a potem chciała jego pomocy w wejściu na arenę, której pilnowały setki strażników.
- Nie mam zamiaru.
Nie wyglądała na zdziwioną, spodziewała się takiej odpowiedzi. Najwyraźniej miała jakiś plan, którym się z nim nie podzieliła.
- Więc poradzę sobie sama.
Odwróciła się i podążyła w kierunku, z którego przyszli, by obejść budynek dookoła w poszukiwaniu przejścia. Bez chwili zastanowienia pobiegł za nią i desperacko zacisnął dłoń na jej nadgarstku. Zignorował dziwne uczucie ciepła, które go ogarnęło i z całej siły skupił się na zatrzymaniu jej. Odwróciła się, strącając tym samym jego rękę, wyprostowała się, skrzyżowała ramiona na piersi i spojrzała w jego szare oczy. Wiatr rozwiewał jej włosy i poruszał liśćmi, które delikatnie szeleściły.
- Czego chcesz?- zapytała, siląc się na uprzejmy ton.
- Nie możesz iść tam sama- powiedział, jakby stwierdzał najbardziej oczywistą rzecz na świecie.- Ktoś cię zauważy i dołączysz do swojego kumpla- przypomniał sobie jej słowa i strach, który zobaczył na jej twarzy, gdy kaptur spadł z głowy więźnia.
- Przestań. Czy oni...- jej głos się załamał.- Czy oni go zabiją?- dokończyła niemalże bezgłośnie, jakby się bała, że samo wypowiedzenie tych słów może zrobić mu krzywdę. Już miał odpowiedzieć jej czymś złośliwym, ale widząc jej minę i sposób, w jaki na niego spojrzała, powstrzymał się. Patrzyła błagalnie, licząc, że zaprzeczy, jednak on przez dłuższą chwilę wcale się nie odzywał. Niemal uznała to za potwierdzenie strasznej myśli i jeszcze bardziej zbladła.
- Nie wiem- przyznał szczerze.- Ale wątpię, dopóki nie będzie sprawiał problemów i powoli wyjawi nam, skąd się tu wziął.
Dziewczyna odwróciła się i pomaszerowała wzdłuż ściany budowli, zbliżając się do szczeliny, którą tak dobrze znał ze swoich nocnych wypraw na Zgromadzenia, na które nie wolno mu było przychodzić, toteż znalazł sposób przedostania się tam niezauważonym. Miał nadzieję, że nie zauważy przejścia i pójdzie dalej, jednak w ostatniej chwili zatrzymała się i skierowała w tamtą stronę. Rozejrzała się wokoło i z zadowoleniem stwierdziła, że nie ma tam nikogo, kto mógłby jej przeszkodzić. Zaczęła rozgrzebywać ziemię i wysypywać ją z dziury, robiąc tam miejsce dla siebie. Przez większość czasu nie zwracała uwagi na stojącego niedaleko Jason'a, który przyglądał jej się z zaciekawieniem i strachem. Był zdziwiony, że udało jej się odkryć to przejście, które tak dobrze przecież ukrył i starannie zasłonił. A ona tylko przeszła obok i bez najmniejszego wysiłku je odnalazła.
- Hej! Ziemia do Jason'a!- krzyknęła, a on dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że coś do niego mówiła.
- Co takiego?- zapytał niezbyt mądrze.
- Ależ z ciebie idiota...- westchnęła.- Pytałam, czy pomożesz mi, czy będziesz tak stał i gapił się na mnie. Ale widzę, że ta druga opcja bardzo ci odpowiada- wyszczerzyła się.
- Jasne, jasne- prychnął, próbując ukryć zażenowanie.- Już idę- dodał, by odejść nieco od tematu 'gapienia się' na nią.
- Cóż za łaskawość, Wasza Wysokość- odparła z ironią.- Niezwykły zaszczyt mnie kopnął.
- Lepiej doceń- podchwycił.- Bo każę cię wychłostać, niewdzięcznico.
- Ha! Znalazł się damski bokser. Uderzysz kob- urwała, przypominając sobie ich wcześniejszą rozmowę.- Dziewczynę?
- Wszystkiego trzeba spróbować- stwierdził z uśmiechem, wzruszając ramionami.
- Nieważne- przerwała.- Chodź tu i wyczyść tę szczelinę, bo mam dosyć.
Spojrzał na nią z rozbawieniem, po czym wziął się do pracy, co jakiś czas zerkając kątem oka w jej stronę. Kilka razy to dostrzegła, skrzętnie jednak ukryła fakt, iż przyłapała go na tym i wciąż odwracała głowę udając, że niczego nie widzi. On za to rozkopywał przejście, pozostając w błogiej nieświadomości swojego nietaktu. Marisa nie miała pojęcia o co może mu chodzić, uznała to po prostu za przejaw nudy lub odrobiny złośliwości. Snuła domysły i teorie na ten temat, kiedy nagle usłyszała, jak chłopak cofa się o kilka kroków i otrzepuje spodnie. Przyglądała mu się bezwstydnie, nagle dziwnie ośmielona i pewna siebie. Oczyścił ubranie, podniósł wzrok i z zaskoczeniem napotkał jej spojrzenie.
- No co?- zapytał.- Słuchaj, wiem, że wyglądam naprawdę nieźle i w ogóle, ale darujmy to sobie i bądźmy profesjonalni, dobrze? Wolałbym, żebyś skupiła się na tym, co robimy, bo jeśli nas zauważą, to koniec. Rozumiesz? Więc skoncentruj się i nie zwracaj uwagi na moją...
- Powalającą urodę- dokończyła za niego.- Tak, tak, pamiętam, Możemy już iść?- uśmiechnęła się kpiąco.
Popatrzył na nią z nieskrywaną złością i rozdrażnieniem, ale nie odezwał się, tylko szybko kiwnął głową i podszedł do odsłoniętego już tunelu.
- Chodź tu- wyciągnął do niej rękę, którą ujęła niepewnie, spoglądając na niego spode łba.- Daj spokój, no podejdź bliżej- zacisnął swoją dłoń wokół jej palców i przyciągnął ją do siebie lekko, ale zdecydowanie. Głucho uderzyła w jego pierś, potknęła się o grudkę ziemi i desperacko objęła go za szyję, próbując uniknąć upadku. Podparł jej plecy i mocniej chwycił przegub, otaczając ją delikatnie napiętymi ramionami. Przez chwilę dzieliło ich zaledwie parę centymetrów, zaraz jednak oboje wyprostowali się i odsunęli od siebie.
- Nie dotykaj mnie- powiedziała chłodno, otrząsnąwszy się.
- Mariso- pierwszy raz użył jej imienia.
- Nie- powtórzyła, po czym podeszła do dziury w ścianie budynku i zajrzała do niej. Podążył za nią zrezygnowany, mając nadzieję, że szybko zapomni o niezręcznej sytuacji. Nigdy oczywiście nie przyznałby się, że w ogóle choć trochę go to obchodzi. Nie było to ważne, ale wolał, mimo wszystko, mieć jak najmniej wrogów. A przynajmniej tak sobie to tłumaczył.
- No idziesz czy nie?- zapytała zirytowana, a on dopiero wtedy zauważył, że zdążyła już wejść do tunelu i wrócić, jeszcze bardziej zdenerwowana.
- Idę już, idę- odparł.
Spojrzał na nią szybko i przebiegł po niej wzrokiem od stóp po błyszczące, czarne włosy, związane w ledwie trzymający się koński ogon. Nie zdążył dostrzec żadnych szczegółów, gdyż dziewczyna wkroczyła w oczyszczone przejście. W jednej chwili stała przed nim, a w drugiej nagle zniknęła w ciemnościach, nie odzywając się już ani słowem.
Podążył za nią ostrożnie, obijając się o ściany i, niekiedy ostre, wypukłości. Stąpał najdelikatniej, jak potrafił, starając się robić nawet najmniejszego hałasu i nie wydawać żadnych dźwięków. Nie było to łatwe, kiedy co chwilę nachodził na kamień, potykał się i nadziewał na skały. Nienawidził, kiedy ktoś był w czymś lepszy od niego, a dziewczyna wyraźnie radziła sobie świetnie, jakby szła po równej, jasno oświetlonej drodze, z wytyczoną do tego dokładną linią, po której powinna się poruszać. Wyjątkowo cieszył się jednak, że jest ciemno, gdyż nie mogła dostrzec maleńkiej kropli potu, która pojawiła się na jego czole, ani tego, jak szybko ją stamtąd starł. Nie miał pojęcia, jak ona to robi, że z taką łatwością poruszała się po korytarzach. Przez ułamek sekundy był nawet skłonny do uznania, że użyła do tego jakiejś magii, szybko jednak odrzucił tę teorię, przypominając sobie, że ona przecież nic nie wiedziała o ich świecie, który był przecież także jej światem, lecz mimo wszystko obcym. Zaczął zastanawiać się, jak może się czuć ktoś, kto jest tak zagubiony, kto nagle dowiaduje się tak wielu nieprawdopodobnych rzeczy na swój temat. Rzeczy, które zmieniają w oczach człowieka cały znany mu dotąd świat. I w pewnym momencie narodził się w nim lekki podziw dla jej spokoju i opanowania. A Jason rzadko kiedy podziwiał kogokolwiek.
- Aauu!- usłyszał zduszony krzyk, po którym nastąpiło głuche uderzenie. Otrząsnął się szybko i podbiegł do przodu, niemalże potykając się o dziewczynę.
- Nic ci nie jest?- zapytał, wyciągając do niej rękę, którą niechętnie chwyciła. Zacisnęła palce i pociągnęła, ale zamiast się podnieść, przewróciła go. Upadł na nią, starając się przy tym nie zrobić jej krzywdy. Skończył w nieco dziwnej pozycji, podpierając się nad nią na łokciach, biodrami dotykając jej nóg. Szybko odskoczył, stanął sztywno i poczuł się bardzo niezręcznie. Ona za to była niezmiernie wdzięczna losowi, że w tunelu było ciemno i chłopak nie mógł dostrzec rumieńców na jej policzkach. Oboje, nieświadomi reakcji drugiego, podążyli dalej, zachowując bezpieczną odległość.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? :D Przypominam o komentarzach :D Ale tym razem chodzi mi o komentarze z opinią na temat założenia nowego bloga ;) Do napisania kochani ;3
Weronika <3
Odwróciła się gwałtownie tak, że na nią wpadł i niemal stykali się nosami. Spojrzała mu w oczy i szybko zamrugała, usiłując nie zwracać uwagi na to, jak blisko stał. Jemu również sprawiało to nie lada trudność, ale żadne z nich nie dało tego po sobie poznać. Jason obserwował ją i w skupieniu oglądał każdy cal jej twarzy.
- Tak się składa, że nie- pierwsza przypomniała sobie o pytaniu.
Otrząsnął się i na początku nie potrafił zrozumieć, o co jej chodziło, jednak już po chwili przywołał pytanie z powrotem.
- Nie byłbym tego taki pewien- stwierdził.- Gdzie chcesz iść?
- Jak to gdzie? Do środka- wskazała arenę.
- Jasne, już to widzę. Niby jak zamierzasz się tam dostać?
- Ty mi pomożesz- oznajmiła z uśmiechem.
Wbił w nią wzrok i zastanawiał się, o co mogło jej chodzić. Najpierw krzyczała coś o jakimś Chris'ie, a potem chciała jego pomocy w wejściu na arenę, której pilnowały setki strażników.
- Nie mam zamiaru.
Nie wyglądała na zdziwioną, spodziewała się takiej odpowiedzi. Najwyraźniej miała jakiś plan, którym się z nim nie podzieliła.
- Więc poradzę sobie sama.
Odwróciła się i podążyła w kierunku, z którego przyszli, by obejść budynek dookoła w poszukiwaniu przejścia. Bez chwili zastanowienia pobiegł za nią i desperacko zacisnął dłoń na jej nadgarstku. Zignorował dziwne uczucie ciepła, które go ogarnęło i z całej siły skupił się na zatrzymaniu jej. Odwróciła się, strącając tym samym jego rękę, wyprostowała się, skrzyżowała ramiona na piersi i spojrzała w jego szare oczy. Wiatr rozwiewał jej włosy i poruszał liśćmi, które delikatnie szeleściły.
- Czego chcesz?- zapytała, siląc się na uprzejmy ton.
- Nie możesz iść tam sama- powiedział, jakby stwierdzał najbardziej oczywistą rzecz na świecie.- Ktoś cię zauważy i dołączysz do swojego kumpla- przypomniał sobie jej słowa i strach, który zobaczył na jej twarzy, gdy kaptur spadł z głowy więźnia.
- Przestań. Czy oni...- jej głos się załamał.- Czy oni go zabiją?- dokończyła niemalże bezgłośnie, jakby się bała, że samo wypowiedzenie tych słów może zrobić mu krzywdę. Już miał odpowiedzieć jej czymś złośliwym, ale widząc jej minę i sposób, w jaki na niego spojrzała, powstrzymał się. Patrzyła błagalnie, licząc, że zaprzeczy, jednak on przez dłuższą chwilę wcale się nie odzywał. Niemal uznała to za potwierdzenie strasznej myśli i jeszcze bardziej zbladła.
- Nie wiem- przyznał szczerze.- Ale wątpię, dopóki nie będzie sprawiał problemów i powoli wyjawi nam, skąd się tu wziął.
Dziewczyna odwróciła się i pomaszerowała wzdłuż ściany budowli, zbliżając się do szczeliny, którą tak dobrze znał ze swoich nocnych wypraw na Zgromadzenia, na które nie wolno mu było przychodzić, toteż znalazł sposób przedostania się tam niezauważonym. Miał nadzieję, że nie zauważy przejścia i pójdzie dalej, jednak w ostatniej chwili zatrzymała się i skierowała w tamtą stronę. Rozejrzała się wokoło i z zadowoleniem stwierdziła, że nie ma tam nikogo, kto mógłby jej przeszkodzić. Zaczęła rozgrzebywać ziemię i wysypywać ją z dziury, robiąc tam miejsce dla siebie. Przez większość czasu nie zwracała uwagi na stojącego niedaleko Jason'a, który przyglądał jej się z zaciekawieniem i strachem. Był zdziwiony, że udało jej się odkryć to przejście, które tak dobrze przecież ukrył i starannie zasłonił. A ona tylko przeszła obok i bez najmniejszego wysiłku je odnalazła.
- Hej! Ziemia do Jason'a!- krzyknęła, a on dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że coś do niego mówiła.
- Co takiego?- zapytał niezbyt mądrze.
- Ależ z ciebie idiota...- westchnęła.- Pytałam, czy pomożesz mi, czy będziesz tak stał i gapił się na mnie. Ale widzę, że ta druga opcja bardzo ci odpowiada- wyszczerzyła się.
- Jasne, jasne- prychnął, próbując ukryć zażenowanie.- Już idę- dodał, by odejść nieco od tematu 'gapienia się' na nią.
- Cóż za łaskawość, Wasza Wysokość- odparła z ironią.- Niezwykły zaszczyt mnie kopnął.
- Lepiej doceń- podchwycił.- Bo każę cię wychłostać, niewdzięcznico.
- Ha! Znalazł się damski bokser. Uderzysz kob- urwała, przypominając sobie ich wcześniejszą rozmowę.- Dziewczynę?
- Wszystkiego trzeba spróbować- stwierdził z uśmiechem, wzruszając ramionami.
- Nieważne- przerwała.- Chodź tu i wyczyść tę szczelinę, bo mam dosyć.
Spojrzał na nią z rozbawieniem, po czym wziął się do pracy, co jakiś czas zerkając kątem oka w jej stronę. Kilka razy to dostrzegła, skrzętnie jednak ukryła fakt, iż przyłapała go na tym i wciąż odwracała głowę udając, że niczego nie widzi. On za to rozkopywał przejście, pozostając w błogiej nieświadomości swojego nietaktu. Marisa nie miała pojęcia o co może mu chodzić, uznała to po prostu za przejaw nudy lub odrobiny złośliwości. Snuła domysły i teorie na ten temat, kiedy nagle usłyszała, jak chłopak cofa się o kilka kroków i otrzepuje spodnie. Przyglądała mu się bezwstydnie, nagle dziwnie ośmielona i pewna siebie. Oczyścił ubranie, podniósł wzrok i z zaskoczeniem napotkał jej spojrzenie.
- No co?- zapytał.- Słuchaj, wiem, że wyglądam naprawdę nieźle i w ogóle, ale darujmy to sobie i bądźmy profesjonalni, dobrze? Wolałbym, żebyś skupiła się na tym, co robimy, bo jeśli nas zauważą, to koniec. Rozumiesz? Więc skoncentruj się i nie zwracaj uwagi na moją...
- Powalającą urodę- dokończyła za niego.- Tak, tak, pamiętam, Możemy już iść?- uśmiechnęła się kpiąco.
Popatrzył na nią z nieskrywaną złością i rozdrażnieniem, ale nie odezwał się, tylko szybko kiwnął głową i podszedł do odsłoniętego już tunelu.
- Chodź tu- wyciągnął do niej rękę, którą ujęła niepewnie, spoglądając na niego spode łba.- Daj spokój, no podejdź bliżej- zacisnął swoją dłoń wokół jej palców i przyciągnął ją do siebie lekko, ale zdecydowanie. Głucho uderzyła w jego pierś, potknęła się o grudkę ziemi i desperacko objęła go za szyję, próbując uniknąć upadku. Podparł jej plecy i mocniej chwycił przegub, otaczając ją delikatnie napiętymi ramionami. Przez chwilę dzieliło ich zaledwie parę centymetrów, zaraz jednak oboje wyprostowali się i odsunęli od siebie.
- Nie dotykaj mnie- powiedziała chłodno, otrząsnąwszy się.
- Mariso- pierwszy raz użył jej imienia.
- Nie- powtórzyła, po czym podeszła do dziury w ścianie budynku i zajrzała do niej. Podążył za nią zrezygnowany, mając nadzieję, że szybko zapomni o niezręcznej sytuacji. Nigdy oczywiście nie przyznałby się, że w ogóle choć trochę go to obchodzi. Nie było to ważne, ale wolał, mimo wszystko, mieć jak najmniej wrogów. A przynajmniej tak sobie to tłumaczył.
- No idziesz czy nie?- zapytała zirytowana, a on dopiero wtedy zauważył, że zdążyła już wejść do tunelu i wrócić, jeszcze bardziej zdenerwowana.
- Idę już, idę- odparł.
Spojrzał na nią szybko i przebiegł po niej wzrokiem od stóp po błyszczące, czarne włosy, związane w ledwie trzymający się koński ogon. Nie zdążył dostrzec żadnych szczegółów, gdyż dziewczyna wkroczyła w oczyszczone przejście. W jednej chwili stała przed nim, a w drugiej nagle zniknęła w ciemnościach, nie odzywając się już ani słowem.
Podążył za nią ostrożnie, obijając się o ściany i, niekiedy ostre, wypukłości. Stąpał najdelikatniej, jak potrafił, starając się robić nawet najmniejszego hałasu i nie wydawać żadnych dźwięków. Nie było to łatwe, kiedy co chwilę nachodził na kamień, potykał się i nadziewał na skały. Nienawidził, kiedy ktoś był w czymś lepszy od niego, a dziewczyna wyraźnie radziła sobie świetnie, jakby szła po równej, jasno oświetlonej drodze, z wytyczoną do tego dokładną linią, po której powinna się poruszać. Wyjątkowo cieszył się jednak, że jest ciemno, gdyż nie mogła dostrzec maleńkiej kropli potu, która pojawiła się na jego czole, ani tego, jak szybko ją stamtąd starł. Nie miał pojęcia, jak ona to robi, że z taką łatwością poruszała się po korytarzach. Przez ułamek sekundy był nawet skłonny do uznania, że użyła do tego jakiejś magii, szybko jednak odrzucił tę teorię, przypominając sobie, że ona przecież nic nie wiedziała o ich świecie, który był przecież także jej światem, lecz mimo wszystko obcym. Zaczął zastanawiać się, jak może się czuć ktoś, kto jest tak zagubiony, kto nagle dowiaduje się tak wielu nieprawdopodobnych rzeczy na swój temat. Rzeczy, które zmieniają w oczach człowieka cały znany mu dotąd świat. I w pewnym momencie narodził się w nim lekki podziw dla jej spokoju i opanowania. A Jason rzadko kiedy podziwiał kogokolwiek.
- Aauu!- usłyszał zduszony krzyk, po którym nastąpiło głuche uderzenie. Otrząsnął się szybko i podbiegł do przodu, niemalże potykając się o dziewczynę.
- Nic ci nie jest?- zapytał, wyciągając do niej rękę, którą niechętnie chwyciła. Zacisnęła palce i pociągnęła, ale zamiast się podnieść, przewróciła go. Upadł na nią, starając się przy tym nie zrobić jej krzywdy. Skończył w nieco dziwnej pozycji, podpierając się nad nią na łokciach, biodrami dotykając jej nóg. Szybko odskoczył, stanął sztywno i poczuł się bardzo niezręcznie. Ona za to była niezmiernie wdzięczna losowi, że w tunelu było ciemno i chłopak nie mógł dostrzec rumieńców na jej policzkach. Oboje, nieświadomi reakcji drugiego, podążyli dalej, zachowując bezpieczną odległość.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? :D Przypominam o komentarzach :D Ale tym razem chodzi mi o komentarze z opinią na temat założenia nowego bloga ;) Do napisania kochani ;3
Weronika <3
Nie jest źle, ale mogłoby być lepiej. Niektóre zdania są przekombinowane, a tu i ówdzie można by coś poprzestawiać. Mogę trochę posprawdzać i przesłać Ci uwagi. Jeśli chcesz, to mailuj na arwan.mp@gmail.com.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mogłabym wiedzieć, w jakim sensie przekombinowane? Bo trochę tego nie rozumiem :) I co poprzestawiać? Wiesz, mów trochę konkretniej :) Zaraz chętnie wyślę ci maila :)
UsuńDziękuję ;3
Masz czasami poprzestawiany szyk zdania, przypuszczam że o to chodziło koledze wyżej. Ja osobiście bardzo lubię fanfiction, jeśli jest dobrze napisana, nawet jeśli inaczej wyobrażałam sobie dalsze losy.
OdpowiedzUsuńOsobiście preferuje pisanie własnych krótkich opowiadań, ale co kto woli :)
Twoje opowiadanie/powieść no jest dość płynne, przynajmniej ten rozdział który przeczytałam. W tej chwili nie mam czasu na czytanie reszty, ale może kiedyś zajrzę :) dodam Cię do obserwowanych i kiedyś postaram się nadrobić zaległości...
dziękuję, że wpadłaś :)
UsuńNie ma sprawy :)
Usuńp.s. dodaj osoby onserwujace bo nie mam jak Cię dodać... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz ;) chciałabym czytać o dalszych losach Marissy
OdpowiedzUsuńdziękuję :) Chciałabym jednak poznać opinie co do bloga... z innymi opowiadaniami ;) Wiesz, tam nie byłoby to jedno długie opowiadanie, tylko wiele różnych historii, w tym Wasze własne zamówienia, przeczytaj poprzedni post, jeśli możesz i powiedz co sądzisz :) <3
UsuńPozdrawiam,
Weronika
Hej, odpisałam ci na blogu ale najlepiej zobacz jak wygląda takie zgłoszenie a już pierwsze oficjalne jest :)
OdpowiedzUsuńrany, widzę, że Pani mnie już znalazła ;oo :D dziękuję :)
OdpowiedzUsuńWeruś! I ten rozdział mi się podobał, naprawdę! Zachowania bohaterów były prawidłowe, to odpychanie jednego od drugiego, obawa przed dotykiem... Wyczuwam noskiem romansik *.* A Liska lubi romanse x33 Tylko nie zrób z tego łzawego love story, gdzie Aniołek pójdzie do innej, ona zostanie sama z lodami i zmrozi sobie mózg, okej ? ^.^'' No i jeśli będziesz potrzebowała jakieś korekty, wiesz, że jestem do Twojej dyspozycji, prawda? Niby nie mam za wiele czasu, ale dla Ciebie wszystko.
OdpowiedzUsuńTwoja Liska.
Tess, Weraa, no mi się bardzo podoba, mimo iż nie przepadam za fantasy. ; )
OdpowiedzUsuńkrótkie opowiadanka też mogą być spoko, ja wolę dłuższe historyjki. ;p jednak zrobisz jak uważasz. ; ))
pozdrawiam, Olka. ;*
kurczę, czuję się taka wyróżniona xd ej już kolejna osoba, która mówi, cytuję "fajne, podoba mi się, mimo że nie przepadam za fantasy" ;ooo muszę być świetna xd nie no żartuję :) dziękuję za komentaaarz i cieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńWiesz, może zostaniesz polską Cassie ? ;> xd
UsuńTrzymam kciuki.;p
a do ostatniego posta tutaj, dodaj jakieś krótkie opowiadanie czy nowy blog z krótkimi, a jak napiszesz dalszą część tego to też dodasz ? ;> xD
ja muszę wiedzieć, jak to się skończy. xD
hahaha nigdy jej nie dorównam xd a co do zakończenia... dowiesz się, spokojnie xd <3 czyli dodac jakieś krótkie opowiadanie tutaj? a raczej tekst, bo to nieskończone opowiadanie będzie xd ?
UsuńNo jasne; p
Usuńostatecznie możesz założyć nowego bloga z krótkimi opowiadaniami;)
ale to juz raczej bez różnicy;p
tylko się pośpiesz, bo siedzę i się nudze. xdd