Droga do szkoły
nie była długa, zaledwie kilka przecznic. Boże, jak ona uwielbiała
to miasto! Szum wiatru i drzew, gdy przechodziła przez park i warkot
silników na ulicach. Wszędzie sklepy lub kawiarnie, a w nich ludzie
siedzący przy stolikach. Śmiech dzieci bawiących się na placu
zabaw za rogiem, głośne rozmowy docierające do uszu dziewczyny ze
wszystkich stron, oraz oczywiście muzyka. Bez niej życie byłoby
nie do zniesienia. W końcu co może być lepszego na smutek niż
rzucenie się na łóżko ze słuchawkami na uszach? Nie, bez tego
wszystko byłoby o wiele trudniejsze.
Przechodząc obok cukierni, kątem oka zauważyła po prawej stronie jakiś ruch, jednak gdy się odwróciła, niczego tam nie było. Mogłaby przysiąc, że ktoś stał za samochodem i patrzył wprost na nią. Już kilka razy zdarzyło jej się coś podobnego, ale nigdy nie dostrzegła wiele poza mignięciem jasnych włosów, lub czegoś w kolorze burzowych chmur. A przynajmniej wydawało jej się, że widziała włosy. Niesamowicie ją to denerwowało. Czuła się jak ktoś z poważnym problemem psychicznym. Jestem przecież zupełnie normalną nastolatką- sprzeciwiła się swoim myślom. Nie wiedziała, jak bardzo się myli. I wcale nie chodziło tu o psychikę.
- Hej!- usłyszała obok siebie, a jej serce aż podskoczyło z zaskoczenia.
Odwróciła się w stronę, z której dobiegł ją krzyk. Zobaczyła chłopaka o brązowych włosach, zwijających się na wysokości jego uszu w delikatne loczki. Jego orzechowe oczy wpatrywały się spokojnie w dziewczynę, a wąskie usta rozciągnięte były w szerokim uśmiechu. Na jego białych zębach widziała metalowy aparat, który miał je wyprostować. Rzęsy rzucały delikatne cienie na zarumienione policzki chłopca.
- Chris!- krzyknęła.- Przestraszyłeś mnie!
- A coś ty taka strachliwa?- zapytał, za co oczywiście oberwał.- Aaał! Za co to było?
- Za żywota- odparła po czym pokazała mu język, na co on odpowiedział tym samym. Przekomarzali się tak i popychali przez następne dwie przecznice, a ludzie zerkali na nich ze zdziwieniem.
- Jak dziecko!- stwierdziła w końcu dziewczyna.
- Hej! To ty to zaczęłaś!- zaprotestował.
- Dobra, koniec- orzekła, na co on tylko pokiwał głową.- Na razie- dodała po chwili.
- Tak myślałem- westchnął, po czym oboje się roześmiali.
Dochodzili już do szkoły, gdy zobaczyła kogoś przy wejściu. Gdyby był w którejś z równoległych klas, od razu by go poznała. Nie, nie chodził do jej gimnazjum, jednak wydawało jej się, że gdzieś już widziała tego chłopaka. Jego blond włosy lekko opadały na kark i policzki. Nie widziała dokładnie twarzy nieznajomego, ponieważ stał odwrócony do niej bokiem. Gdy zbliżyła się do wejścia, zwrócił się w jej stronę i spojrzał na nią. Wtedy dostrzegła jego oczy. Te oczy. To właśnie je widziała za samochodem, szare jak niebo tuż po burzy, gdy zaczyna się rozjaśniać, ale ciemność jeszcze nie zniknęła. Patrzył na nią dosłownie przez ułamek sekundy, po czym szybko odwrócił wzrok, jakby zobaczył coś nieprzyzwoitego. Mimo tak błyskawicznego ruchu, dostrzegła w jego oczach... zaskoczenie? Chociaż może się myliła? Nie dane było jej dowiedzieć się tego, gdyż musiała już wejść do budynku.
Nie znosiła tych jasno-różowych ścian, przypominały jej wypluty jogurt. Ławki ustawione równo przy każdej z nich miały z kolei całkiem ładny, jasnobrązowy kolor, świetnie pasujący do drewnianych drzwi klas i portierni, stojącej przy drzwiach. Schodząc po schodach próbowała przecisnąć się miedzy tłumem dzieciaków, co na początku nie było takie trudne. Po chwili jednak poczuła na plecach uderzenie i runęła w dół. Stoczyła się po stopniach i wylądowała na podłodze. Ktoś podłożył jej rękę pod głowę, a po otwarciu oczu zobaczyła, że to jej przyjaciel nachyla się nad nią i coś do niej mówi.
- Chris- powiedziała po prostu.
- Jestem- na jego twarzy widziała niepokój i troskę. Powoli podniósł ją do pozycji siedzącej i podtrzymał dłonią plecy dziewczyny.
- Powoli- powtarzał co chwilę.- Spokojnie.
- Hej!- zaprotestowała.- Nic mi nie jest. Po prostu trochę się poobijałam, to wszystko- dodała, próbując się uśmiechnąć, jednak zaraz poczuła ból policzka i coś ciepłego spływającego po nim.
- Krwawisz- powiedział chłopak z przerażeniem.- Pobiegnę po kogoś.
- Nie!- przerwała.- To znaczy: nie. Nie musisz. To tylko zadrapanie- dokończyła już ciszej.
Przechodząc obok cukierni, kątem oka zauważyła po prawej stronie jakiś ruch, jednak gdy się odwróciła, niczego tam nie było. Mogłaby przysiąc, że ktoś stał za samochodem i patrzył wprost na nią. Już kilka razy zdarzyło jej się coś podobnego, ale nigdy nie dostrzegła wiele poza mignięciem jasnych włosów, lub czegoś w kolorze burzowych chmur. A przynajmniej wydawało jej się, że widziała włosy. Niesamowicie ją to denerwowało. Czuła się jak ktoś z poważnym problemem psychicznym. Jestem przecież zupełnie normalną nastolatką- sprzeciwiła się swoim myślom. Nie wiedziała, jak bardzo się myli. I wcale nie chodziło tu o psychikę.
- Hej!- usłyszała obok siebie, a jej serce aż podskoczyło z zaskoczenia.
Odwróciła się w stronę, z której dobiegł ją krzyk. Zobaczyła chłopaka o brązowych włosach, zwijających się na wysokości jego uszu w delikatne loczki. Jego orzechowe oczy wpatrywały się spokojnie w dziewczynę, a wąskie usta rozciągnięte były w szerokim uśmiechu. Na jego białych zębach widziała metalowy aparat, który miał je wyprostować. Rzęsy rzucały delikatne cienie na zarumienione policzki chłopca.
- Chris!- krzyknęła.- Przestraszyłeś mnie!
- A coś ty taka strachliwa?- zapytał, za co oczywiście oberwał.- Aaał! Za co to było?
- Za żywota- odparła po czym pokazała mu język, na co on odpowiedział tym samym. Przekomarzali się tak i popychali przez następne dwie przecznice, a ludzie zerkali na nich ze zdziwieniem.
- Jak dziecko!- stwierdziła w końcu dziewczyna.
- Hej! To ty to zaczęłaś!- zaprotestował.
- Dobra, koniec- orzekła, na co on tylko pokiwał głową.- Na razie- dodała po chwili.
- Tak myślałem- westchnął, po czym oboje się roześmiali.
Dochodzili już do szkoły, gdy zobaczyła kogoś przy wejściu. Gdyby był w którejś z równoległych klas, od razu by go poznała. Nie, nie chodził do jej gimnazjum, jednak wydawało jej się, że gdzieś już widziała tego chłopaka. Jego blond włosy lekko opadały na kark i policzki. Nie widziała dokładnie twarzy nieznajomego, ponieważ stał odwrócony do niej bokiem. Gdy zbliżyła się do wejścia, zwrócił się w jej stronę i spojrzał na nią. Wtedy dostrzegła jego oczy. Te oczy. To właśnie je widziała za samochodem, szare jak niebo tuż po burzy, gdy zaczyna się rozjaśniać, ale ciemność jeszcze nie zniknęła. Patrzył na nią dosłownie przez ułamek sekundy, po czym szybko odwrócił wzrok, jakby zobaczył coś nieprzyzwoitego. Mimo tak błyskawicznego ruchu, dostrzegła w jego oczach... zaskoczenie? Chociaż może się myliła? Nie dane było jej dowiedzieć się tego, gdyż musiała już wejść do budynku.
Nie znosiła tych jasno-różowych ścian, przypominały jej wypluty jogurt. Ławki ustawione równo przy każdej z nich miały z kolei całkiem ładny, jasnobrązowy kolor, świetnie pasujący do drewnianych drzwi klas i portierni, stojącej przy drzwiach. Schodząc po schodach próbowała przecisnąć się miedzy tłumem dzieciaków, co na początku nie było takie trudne. Po chwili jednak poczuła na plecach uderzenie i runęła w dół. Stoczyła się po stopniach i wylądowała na podłodze. Ktoś podłożył jej rękę pod głowę, a po otwarciu oczu zobaczyła, że to jej przyjaciel nachyla się nad nią i coś do niej mówi.
- Chris- powiedziała po prostu.
- Jestem- na jego twarzy widziała niepokój i troskę. Powoli podniósł ją do pozycji siedzącej i podtrzymał dłonią plecy dziewczyny.
- Powoli- powtarzał co chwilę.- Spokojnie.
- Hej!- zaprotestowała.- Nic mi nie jest. Po prostu trochę się poobijałam, to wszystko- dodała, próbując się uśmiechnąć, jednak zaraz poczuła ból policzka i coś ciepłego spływającego po nim.
- Krwawisz- powiedział chłopak z przerażeniem.- Pobiegnę po kogoś.
- Nie!- przerwała.- To znaczy: nie. Nie musisz. To tylko zadrapanie- dokończyła już ciszej.
Tym razem
posłuchał, podniósł się z ziemi, podał jej rękę i pomógł
wstać. Normalnie zrobiłaby to sama, ale wtedy stwierdziła, że
może chociaż dzięki temu jej przyjaciel poczuje, że nic jej nie
jest.
- W porządku- orzekła.- Chodźmy się przebrać- spojrzała na szybę za sobą. - Wyglądam okropnie- skomentowała to, co zobaczyła i ruszyła w stronę szatni.
- Nie prawda. Wyglądasz świetnie- stwierdził.
- Dzięki. I tak nie mam teraz czasu niczego poprawiać.
Pobiegli na dół i szybko zmienili brudne buty. W biegu zgarnęli swoje rzeczy i już po chwili pędem wlecieli do sali. Właśnie trwała lekcja angielskiego, ulubionego przedmiotu dziewczyny. Po wejściu rozejrzała się i odnalazła wzrokiem swoje miejsce. Spojrzała na nauczycielkę i uśmiechnęła się słodko, pokazując drobne, białe zęby.
- Widzę, że mamy tu dwójkę spóźnialskich- stwierdziła z rozbawieniem pani Dell.
- Tak, przepraszamy- powiedziała szesnastolatka, idąc już w stronę swojej ławki.- Ale za to mamy zadanie!- oznajmiła z entuzjazmem, na co klasa wybuchnęła śmiechem. Wszyscy wiedzieli, że jeśli chodziło o pracę domową z angielskiego, Marisa rzadko kiedy wywiązywała się ze swoich obowiązków.
- Och, czyżby dzisiaj było Boże Narodzenie?- zapytała kobieta ze zdziwieniem i udała, że sprawdza datę w kalendarzu.- Nie, chyba nie. Wyjaśnisz nam zatem z jakiej okazji spotkał nas taki zaszczyt?
- Otóż ja...- zawahała się.- Jestem przecież bardzo pilną uczennicą- powiedziała tylko, uśmiechając się szeroko.
- Nie wątpię w to- skomentowała ze śmiechem nauczycielka i wróciła za biurko.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nuda, nuda i jeszcze raz nuda :( Przepraszam, no ale niestety, jeszcze tylko kilka takich beznaziejnych fragmentów, wytrzymacie :D Mam nadzieję ;) No w każdym razie, pod poprzednim postem nie ma żadnych komentarzy, więc prosiłabym, aby pod tym jakieś się znalazły :) Dla Was to tylko chwila, a dla mnie lepszy humor przez jakiś czas (w zależności od ilości komentarzy ;) ) No więc... To by było na tyle :)
- W porządku- orzekła.- Chodźmy się przebrać- spojrzała na szybę za sobą. - Wyglądam okropnie- skomentowała to, co zobaczyła i ruszyła w stronę szatni.
- Nie prawda. Wyglądasz świetnie- stwierdził.
- Dzięki. I tak nie mam teraz czasu niczego poprawiać.
Pobiegli na dół i szybko zmienili brudne buty. W biegu zgarnęli swoje rzeczy i już po chwili pędem wlecieli do sali. Właśnie trwała lekcja angielskiego, ulubionego przedmiotu dziewczyny. Po wejściu rozejrzała się i odnalazła wzrokiem swoje miejsce. Spojrzała na nauczycielkę i uśmiechnęła się słodko, pokazując drobne, białe zęby.
- Widzę, że mamy tu dwójkę spóźnialskich- stwierdziła z rozbawieniem pani Dell.
- Tak, przepraszamy- powiedziała szesnastolatka, idąc już w stronę swojej ławki.- Ale za to mamy zadanie!- oznajmiła z entuzjazmem, na co klasa wybuchnęła śmiechem. Wszyscy wiedzieli, że jeśli chodziło o pracę domową z angielskiego, Marisa rzadko kiedy wywiązywała się ze swoich obowiązków.
- Och, czyżby dzisiaj było Boże Narodzenie?- zapytała kobieta ze zdziwieniem i udała, że sprawdza datę w kalendarzu.- Nie, chyba nie. Wyjaśnisz nam zatem z jakiej okazji spotkał nas taki zaszczyt?
- Otóż ja...- zawahała się.- Jestem przecież bardzo pilną uczennicą- powiedziała tylko, uśmiechając się szeroko.
- Nie wątpię w to- skomentowała ze śmiechem nauczycielka i wróciła za biurko.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nuda, nuda i jeszcze raz nuda :( Przepraszam, no ale niestety, jeszcze tylko kilka takich beznaziejnych fragmentów, wytrzymacie :D Mam nadzieję ;) No w każdym razie, pod poprzednim postem nie ma żadnych komentarzy, więc prosiłabym, aby pod tym jakieś się znalazły :) Dla Was to tylko chwila, a dla mnie lepszy humor przez jakiś czas (w zależności od ilości komentarzy ;) ) No więc... To by było na tyle :)
Pozdrawiam
Weronika
Weronika
No w końcu nadrobiłam zaległości! Teraz postaram się być już na bieżąco, aczkolwiek nie obiecuję. Pod tym rozdziałem jest parę rzeczy, do których nie chciałabym się przyczepić, ale muszę. Narrator oznajmia nam, że zwykle, gdy bohaterka widziała tę jasnowłosą postać to migały jej tylko przed oczami właśnie włosy. Nie ma tam mowy o szarych, burzowych oczach, a chwilę później przy opisie chłopaka mamy zdanie: ''To właśnie je widziała za samochodem''. Trochę to nielogiczne, nieprawdaż? Oprócz tego jakiś dramatów nie było, choć wciąż czekam na rozwój akcji. Drobna wskazówka: rób akapity, wtedy tekst będzie bardziej przystępny i jakby... estetyczny. Akurat na bloggerze to może być problem, dlatego spróbuj je robić w Wordzie, a później kopiować tekst tutaj. Oprócz tego inna wskazówka: pisz dłuższe rozdziały i wstawiaj je rzadziej, aniżeli krótkie a występujące często. :) Możesz też dodać opcję "obserwatorów". Chętnie bym zaobserwowała, zresztą nie jako jedyna - jak mniemam. Kod potwierdzający komentarze też jest nieco irytujący, ale rozumiem, że możesz nie chcieć spamu. :)
OdpowiedzUsuńRaczej tyle, na ten moment ode mnie. Życzę powodzenia, wielu komentarzy i weny.
Pozdrawiam.
Sherry
Wow! Jak mnie to wciągnęło :D Zaczynam czytać wszystko od początku :) xx
OdpowiedzUsuńNie wiem, co napisać, bo ja się zwykle nie rozpisuję, a jak patrzę na komentarz Sherry to aż wstyd napisać coś krótkiego O.o
OdpowiedzUsuńA więc tak... Akapity, więcej opisów i będzie wspaniale - tyle chcę od Ciebie ;)