środa, 13 lutego 2013

Część 2.

Na początek chciałam podziękować za komentarze pod pierwszym fragmentem. Czytałam kilka blogów z opowiadaniami i wszystkie autorki (nie miałam przyjemności przeczytać jeszcze historii jakiegoś "autora" ;) ) pisały, że komentarze dają niesamowitą motywację. Mimo, że ja dopiero zaczęłam, już widzę, że tak faktycznie jest. Każdy komentarz i wyświetlenie sprawia, że myślę, że to może jednak ma sens i komuś naprawdę się spodoba. Więc dziękuję, że już od początku ktoś to czytał ;) A teraz bez zbędnego przedłużania i przynudzania, daję następną część.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Marisa otworzyła oczy, próbując zobaczyć gdzie się znalazła. Gwałtownie szarpnęła się, by wstać, od razu poczuła jednak przeszywający ból i zawroty głowy. Uniosła powieki i zobaczyła, że wokół wciąż jest ciemno. Czyżby koszmar nadal trwał? Usiadła, tym razem powoli, zaczerpnęła powietrza i ostrożnie się rozejrzała. Ze zdziwieniem i niezmierną ulgą stwierdziła, że jest w swoim własnym pokoju. „A więc to wszystko było tylko złym snem”-pomyślała. Przyzwyczaiła się do tego. W ciągu ostatnich dwóch tygodni często zdarzało jej się budzić w środku nocy z paniką i strachem w oczach. Nie był to pierwszy raz, kiedy widziała dziwnego mężczyznę, pytającego wciąż o to samo. Problem polegał na tym, że dziewczyna nie miała pojęcia o jakie pióra mu chodzi. Ptasie? A może takie do pisania? Nie, tego nie chciał jej powiedzieć. Był przekonany, że dziewczyna kłamie, mówiąc że nic nie wie. Mimo wszystko nigdy jeszcze nie próbował jej zabić. Te koszmary stawały się coraz bardziej realistyczne. Wraz z tą myślą, ręka Marisy powędrowała do miejsca, w którym we śnie czuła zimny dotyk stalowego ostrza. I znalazła. Cienki, mały ślad, ledwie kropka na szyi. A jednak tam był. Coś, co będzie jej przypominało jak bardzo boi się znów zasnąć. Wszystko byle tylko nie musieć już nigdy patrzeć w te puste, zimne oczy, czuć na sobie wzroku i oddechu upiora. Wszystko, żeby tylko nie wrócić do tamtego pomieszczenia.
Dziewczyna przerwała potok myśli i znów rozejrzała się po swoim pokoju. Każda z jej rzeczy leżała na swoim miejscu, tylko...Potrząsnęła głową i znów spojrzała w tamtą stronę. Mała figurka anioła unosiła się w powietrzu nad biurkiem. Oprócz tego wyglądała całkiem normalnie. Chłopak jak zawsze trzymał w rękach harfę, a jedno jego skrzydło było dziwnie wykrzywione. Po chwili Marisa zobaczyła jednak coś, czego wcześniej nie było. Małe, złote piórko w jego jasnych włosach. Powoli podeszła do unoszącej się w powietrzu figurki i dotknęła jej głowy. Zabrała rękę, zaskoczona. Jego włosy nie były porcelanowe, tylko miękkie i delikatne.
- Co się stało?- zapytał melodyjnym głosem. Dziewczyna zdusiła krzyk i odskoczyła.- Przepraszam. Przestraszyłem cię? -zapytał z troską.
Marisa podniosła na niego wzrok i spojrzała w jego oczy, nagle tak błękitne, że prawie nie można było ich dostrzec. Zdziwiło ją to, że się odezwał, ale jeszcze dziwniejsze było dla niej to, że wcale się go przez to nie bała.
-Oczywiście-powiedziała z wyrzutem.- Nie powinieneś mówić. Nie powinieneś się poruszać- zawahała się.- Jesteś figurką!
Chłopak uśmiechnął się i wzruszył ramionami. Wiedziała, że rozmawia z porcelaną, ale mimo to uważała, że anioł byłby bardzo atrakcyjny, gdyby tylko żył, rzecz jasna. O czym ja myślę? Przecież to przedmiot, pewnie mi się śni. On nie istnieje!-skarciła się w duchu.
Nagle jakby zauważyła że przecież patrzy na nią i najwyraźniej chce jej coś powiedzieć. Próbowała zachować obojętny, lekko zdystansowany ton.
- No, więc? Co teraz? Wytłumaczysz mi, dlaczego mówisz?- zapytała, zdziwiona własnym spokojem.
Ale on tylko szerzej się uśmiechnął, przekrzywił głowę i westchnął.
- Nie wszystko jest takie, na jakie wygląda- po tych słowach wrócił na półkę i znieruchomiał.
Po chwili wpatrywania się w zastygłą postać, dziewczyna wyciągnęła rękę i delikatnie, samymi opuszkami palców dotknęła jej głowy i przesunęła po niej. Porcelana. Ani śladu miękkich włosów. No nie- pomyślała.- Zupełnie zwariowałam.
Zabrała rękę, podeszła do okna i spojrzała w niebo. Jej uwagę od razu przykuł księżyc w pełni, otoczony chmurami, przez co wyglądał jak wyciągnięty z horroru. Marisa poczuła się nieswojo i jednym szybkim ruchem ręki zaciągnęła zasłony. Nie chciała patrzeć, nie chciała myśleć o koszmarach i figurce. Miała ochotę zakopać się pod kołdrą i zniknąć. Schowała głowę pod poduszką i zamknęła oczy. Mimo wszystkich wydarzeń, po pewnym czasie udało jej się wreszcie zasnąć. Ale jej sen nie był spokojny. Znajdowała się w środku wielkiego tornada, które wypluwało ją i porywało, wciąż od nowa, aż w końcu wyrzuciło ją prosto w stronę tak dla niej strasznego księżyca, którego miała nadzieję nie zobaczyć już tej nocy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Coś ode mnie: chciałam powiedzieć, że następne fragmenty zapewne będą się ukazywały w większym odstępie czasu, ponieważ akurat ten był już wcześniej przygotowany i w miarę poprawiony (to, co udało mi się wyłapać :) ). Chciałabym również, aby każdy, kto przeczyta, postarał się zostawić komentarz, bo cieszę się jak dziecko kiedy widzę jak ich przybywa xD No więc na razie to tyle, dziękuje za uwagę :)
Weronika

6 komentarzy:

  1. Super piszesz tego bloga. Nie mogę się doczekać następnej części. Grafika też mi się podoba. Wejdziesz i powiesz mi jak ci się podoba mój blog? http://fantasy-lovestory.blogspot.com/ Jeżeli nie chcesz nie musisz wchodzić. Dzięki, jeżeli wejdziesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi sie podoba ;) czekam na nastepna czesc. Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezłe. I gratuluję szybko rosnącej popularności bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj,
    gratuluję niezłego stylu pisania.
    Też kocham elfy, też lubię fantasy.
    Piszę o nich opowiadanie, możesz zajrzeć :)
    chętnie bede się wymieniać z Tobą spostrzeżeniami...
    pozdrawiam
    http://cuarelena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojeju, przepraszam, że dopiero teraz, ale właśnie odzyskałam komputer + mam wolną chwilę, gdyż jestem chora. A więc... ten fragment jest całkiem niezły. Co prawda czytałam go na szybko, aby przejść do następnego, ale raczej nie zaobserwowałam jakichś większych błędów. Dobrze ci idzie w pisaniu. :) Biorę się za czytanie następnego rozdziału. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Krótki! I komentowanie z opóźnieniem... Jak to pisałaś, to Cię jeszcze, Werciu droga, nie znałam O.O Ładnie ^.^

    OdpowiedzUsuń