niedziela, 17 lutego 2013

Część 3.

Jeśli ktoś to w ogóle czyta, to dodaję następną część ;) Żebyście się nie zdziwili i nie pomyśleli, że się pomyliłam i dodaję jakieś zupełnie inne opowiadanie, od razu wyjaśniam, że ten fragment dzieje się w innym miejscu, mniej więcej równolegle do wydarzeń z Części 2. ;) Miłego czytania... I komentujcie! :)

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Aiden siedział w największej sali w całym mieście i rozglądał się wokół z ponurą miną. Zastanawiał się, myślał, nie wiedząc o czym. Czuł, że czegoś mu brakuje, jakby był pusty w środku, jakby za czymś tęsknił. Niekiedy nie odczuwał tego tak dotkliwie, w tej chwili jednak pustka była nie do zniesienia. Nie potrafił opisać jak się czuje. Potrzebował czegoś...lub może kogoś. Nie, nie dopuszczał do siebie takiej myśli. Nie mógł potrzebować nikogo. Co najwyżej śniadania, które i tak nie przechodziło mu przez gardło, ściśnięte żalem i tęsknotą. To uczucie przytłaczało go nie dając mu spać, a kiedy próbował je od siebie odepchnąć, powracało ze zdwojoną siłą i miażdżyło jego młode serce. Nie mógł nic przełknąć, jeśli już mu się udało, jedzenie smakowało w jego ustach jak papier.
Z zamyślenia wyrwał go głos Xaviera, jego dobrego przyjaciela. To on wpychał w niego posiłki i pomagał zasnąć, męcząc codziennymi treningami i ćwiczeniami. Nikt oprócz niego nie wiedział, że coś dziwnego dzieje się z Aidenem.
- Prawie ją zabił!- krzyknął już w progu, kręcąc głową i wprawiając w ruch swoje kasztanowe włosy. Prowadził za sobą mężczyznę o pustych, czarnych oczach, wpatrzonych w podłogę. Można by było sądzić, że wstydzi się tego, co zrobił, jednak gdy podniósł wzrok i spojrzał w oczy Aidena, chłopiec zauważył, że człowiek jest dumny z tego co zrobił i wściekły, prawdopodobnie dlatego, że zostanie za to ukarany. Dostrzegł też nienawiść, którą jednak więzień szybko zamaskował. Nie dość szybko-pomyślał chłopak. Ich oczy się spotkały, zupełnie jakby mężczyzna usłyszał myśli tamtego.
Xavier popchnął go pod nogi Aidena i prychnął z pogardą, a na jego twarzy malowało się obrzydzenie. Dopiero teraz, do chłopaka dotarł sens poprzednich słów przyjaciela. „Prawie ją zabił!”- rozległo się z jego głowie. Zesztywniał. Nie mógł jej skrzywdzić, była im potrzebna. Mogła wiedzieć.
-On nigdy się nie nauczy- usłyszał gdzieś jakby z daleka, choć ciemnowłosy chłopak stał przed nim.- Tym razem mało brakowało, a by ją zabił.
Aiden spojrzał w kierunku klęczącego, a twarz pociemniała mu od gniewu. Łagodny błysk zniknął z jego szmaragdowych oczu, a na jego miejscu pojawiły się groźne iskry. Jakimś cudem udało mu się jednak zachować spokój i wydukać przez zaciśnięte zęby:
- Co. Jej. Zrobiłeś. - zapytał, próbując powstrzymać się przed uduszeniem swojego rozmówcy.
- Ależ nic takiego-niemal pisnął.- Ja tylko...-zawahał się.- Przesłuchałem ją.
- Doprawdy? Jak zatem sztylet, który trzymałeś, wbił się w szyję dziewczyny?- zapytał zirytowany Xavier.- Sam odczepił się od twojego pasa i postanowił ją zaatakować?
Illien wyglądał na zdezorientowanego. Najwyraźniej nie spodziewał się tego typu sarkastycznych uwag. Popatrzył na twarz młodzieńca, który akurat wcale nie zwracał na niego uwagi. Spoglądał właśnie w skupieniu na przyjaciela, który miał zadecydować o losie więźnia. Mężczyzna wiedział, że nie zginie, wiedział też jednak, że są rzeczy gorsze od śmierci.
- Posłuchaj, Illienie- zaczął Aiden.- Twoja praca jest niezwykle pomocna, jednak prosiłem cię, abyś uważał, bo jeśli coś jej się stanie, możemy stracić ważne informacje- stwierdził spokojnie.- Nie możemy aż tak ryzykować-stwierdził.- Mimo wszystko, masz co najmniej na kolejny tydzień przerwać przesłuchania, żeby pozwolić jej wypocząć. Nawet jeśli teraz nic nie wie, być może za jakiś czas to się zmieni-westchnął.- Jak ma na imię?
Nawet Xavier wydawał się zaskoczony tym pytanie. Bo niby dlaczego jego przyjaciela miałoby interesować imię tej dziewczyny. Wiedział o niej od dwóch tygodni, a jeszcze o to nie zapytał. Czarnooki milczał, więc chłopak musiał odpowiedzieć za niego. Jak ona miała na imię?
- Marisa- powiedział z pewnością, jakiej jeszcze przed chwilą nie czuł.
Aiden zamyślił się, jakby coś mu się przypomniało. Faktycznie. Na dźwięk tego imienia coś poczuł, nie potrafił jedynie określić co. Miało to jakiś związek z pustką, którą czuł w sercu. Dość!- skarcił się w duchu.- Nie powinienem o tym myśleć.
- Marisa- powtórzył jak zaklęcie.- W porządku. Zostaniesz w lochu na kilka dni. To symboliczna kara, pamiętaj. Żeby nikt nie powiedział, że jej nie wymierzyłem, mimo że mnie zdenerwowałeś. Mam cię dosyć-stwierdził.- No już! Wynocha!- krzyknął.
-Ja... Pomagałem ci! A ty wtrącasz mnie do lochu?!- obruszył się więzień.
- Tylko na parę dni- chłopak miał nadzieję, że już po wszystkich, ale niestety, mężczyzna musiał znów zacząć.
- Jak śmiesz! Jesteś dzieckiem! Dlaczego ja w ogóle pytam cie o jakiekolwiek pozwolenie! Dlaczego klęczę?!- wydzierał się.- Tak naprawdę nic nie znaczysz! Jesteś rozpieszczonym bachorem swego ojca! Nigdy nie będziesz taki jak on!
Tego było za wiele. Chłopak poczerwieniał na twarzy, wpatrując się w Illiena, zupełnie nieświadomego jak niewiele dzieli Aidena od wybuchu. Jak ten człowiek śmiał tak do niego mówić?
- Dosyć tego!- nie wytrzymał.- Zamknij się! Co ty sobie wyobrażasz? Dałem ci łagodną karę, która musiałem wymierzyć, bo mnie nie posłuchałeś!
- Co ty możesz, chłopcze?- zapytał mężczyzna, uśmiechając się drwiąco.
- Mogę wiele!- ryknął.- Nie masz prawa odzywać się do mnie w taki sposób! To ty nic nie znaczysz! Jestem następcą tronu!- wykrzyczał.- Księciem Podziemia.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Dziękuję za przeczytanie, mam nadzieję, że jak na razie się podoba. Wszystkie uwagi, dobre i złe proszę zostawiać w komentarzach :) ( Jeśli przeczytaliście, proszę, komentujcie xD )

4 komentarze:

  1. Hmm.. Ciekawi mnie co Marisa może wiedzieć. I jeszcze uczucie które kryje się w Aidenie. Zaciekawiła mnie ta część :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. "Aiden siedział w największej sali w całym mieście..." zbędna informacja. Zamiast tego należało by wspomnieć gdzie owa sala się znajduję.
    "Zastanawiał się, myślał, nie wiedząc o czym." zdanie absolutnie pozbawione sensu. Mógł byćskonfundowany, zdezorientowany, mógł mieć mętlik w głowie. Ale to zdanie jest błędne zarówno logicznie i składniowo.
    Generalnie plusem jest, że szanujesz interpnukcję. Nie tyczy to się jednak zapisu dialogów.
    "- Ależ nic takiego-niemal pisnął.- Ja tylko...-zawahał się.- Przesłuchałem ją."
    Po "pisnął" nie może być kropka. W ogóle niepotrzebnie rozpijasz zdanie. Nie lepiej brzmiało by:
    - Ależ nic takiego nie miało miejsca! - obruszył się, oskarżony - Ja tylko...tylko ją przesłychiwałem!" Prosto, składnie, a i nie wprowadzasz zbędnego chaosu do tekstu.
    Generalnie oceniam na 4/10. Masz pomysł, masz dryg do pisania więc pozostaje tylko pisać. Trzymam kciuki! :) I zapraszam na mojego bloga. http://mywordsitsme.blogspot.com/ .
    PS: Aby ułatwić ludziom obserwowanie twojego bloga, dodaj w Układzie odpowiedni gadżet.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że kolega Bartek wymienił wszystkie te błędy, do których i ja mogłam się przyczepić. Coraz lepiej ci idzie pisanie, widać, że próbujesz kreować i bohaterów i fabułę, a także posuwać się trochę z akcją do przodu. Jestem coraz bardziej zafascynowana, a to spory plus. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, też zauważyłam, że źle zapisujesz dialogi, jednakże większość ludzi ma z tym problem ;) Poza tym dość ładnie ^.^

    OdpowiedzUsuń